Ta straszna tragedia nigdy nie powinna była się zdarzyć. W październiku 2016 roku 19-letnia mama, Cody-Anne Jackson, udusiła swoją dwuletnią córeczkę, Macey. Sąd uznał, że zrobiła to z premedytacją. Parę dni wcześniej kobietę opuścił partner i ojciec dziewczynki, Paul Hogan. Dzień przed śmiercią dziecka Cody-Anne wysłała swemu eks fotografię dziecka opatrzoną komentarzem:
Przeprasza, że przeszkadzam, pomyślałam jednak, że zasługujesz na jej ostatnie zdjęcie i pamiątkę po niej.
Matka Paula i babcia zmarłej dziewczynki Gill Hogan twierdzi, że syn nie przejął się tym MMS-em. Przez ostatnie dni był dosłownie bombardowany wiadomościami od byłej dziewczyny, która jego zdaniem tylko zabiegała o uwagę. To przez jej obsesyjne zachowanie mężczyzna zdecydował się wyprowadzić do Cody-Anne. Od jakiegoś czasu młoda mama zachowywała się dziwnie, co Gill Hogan brała za objawy depresji poporodowej.
Starałam się pomagać przy Macey, gdy tylko mogłam. Wpadałam, gdy byłam w pobliżu, żeby się nią zająć. Ale kiedy ja bawiłam się z wnuczką, Cody-Anne trzymała się z boku, jakby jej to nie obchodziło. (...) Stała się też bardzo kontrolująca względem Paula i robiła, co mogła, by nie wychodził z domu. Nie pozwalała mu nawet odwiedzać rodziny.
Paul wyniósł się od Cody-Anne licząc, że rozłąka dobrze im zrobi. W najgorszych koszmarach nie przewidział tego, co się stało później. Cody-Anne najpierw zeznała, że dziecko udusiło się podczas snu, przypadkiem. Jednak na sali sądowej kobieta nie wytrzymała i przyznała się do morderstwa. Odsiaduje teraz wyrok dożywocia, jednak Gill Hagan podkreśla, że nic już nie zwróci życia jej jedynej wnuczce.
W chwili śmierci mała Macey miała tylko dwa lata