Nataly Antar od początku czuła, że w skórze matki czuje się w jak przyciasnym ubraniu:
Mózg zamieniał mi się w galaretę - opowiada o czasach, gdy została z małymi dziećmi w domu. - Inne kobiety robiły karierę, podróżowały, poznawały świat, podczas gdy ja tkwiłam przy dzieciach.
Starała się najlepiej jak umiała, lecz konsekwentnie nie przypominała matki z tradycyjnego obrazka. Dlatego rezygnacja z opieki nad dziećmi była trudną, lecz uzasadnioną decyzją.
Poczułam ulgę - przyznaje, choć napomyka też o miażdżącym wręcz poczuciu winy.
Bo w społecznym mniemaniu matka rezygnująca dobrowolnie z opieki nad dzieckiem to anomalia. Przypuszcza się, że taka kobieta jest chora, że ma depresję.
Tymczasem Nataly czuła się całkowicie zdrowa:
Gdybym była mężczyzną, nikt nie miałby do mnie o to pretensji i nie byłoby tego wywiadu - zauważa.
W trakcie trudnego rozwodu ta mama dwójki dzieci najpierw wystąpiła o opiekę naprzemienną - dzieci spędzałyby z nią połowę czasu. Ale ponieważ eks-mąż był nieprzejednany, Nataly odpuściła.
Takich jak ona jest więcej. Nie wszystkie kobiety odnajdują się w macierzyństwie. Nie wszystkie chcą zajmować się dziećmi. Społeczeństwu jeszcze trudno to zrozumieć, lecz one już tu są.
Nataly wciąż utrzymuje kontakty z dziećmi, wciąż czuje się ich mamą. Ale uważa, że oddając w całości opiekę nad nimi eks-mężowi, postąpiła słusznie. A wy, co o tym sądzicie?