Czasami cuda się zdarzają, a miejscem, gdzie do tego dochodzi, bywają oddziały neonatologiczne. Felix i Rhonin Maslanka urodzili się w 23. tygodniu ciąży i byli tak maleńcy, że każde z dzieci mieściło się w dłoni. Lekarze nie wierzyli w to, że maleństwom uda się przeżyć.
Wtedy staraliśmy się nie wybiegać myślą w przyszłość - wspomina mama dzieci, Amy Maslanka.
Ciąża Amy przez 23 tygodnie przebiegała prawidłowo, lecz potem kobieta została przyjęta do szpitala w trybie pilnym z powodu infekcji wód płodowych. Nazajutrz kobieta zaczęła rodzić. Doskonale wiedziała, jak niewielkie szanse na życie mają jej synkowie.
Mówili mi: "To raczej nie skończy się dobrze" i przygotowywali na ewentualność, że do domu wrócę tylko z jednym dzieckiem albo bez dzieci - wspomina Amy. - Starałam się zatrzymać poród, ale Felixowi zanadto się spieszyło.
Po narodzinach wcześniaki natychmiast trafiły do inkubatorów. Rodzicom pozwolono tylko pogłaskać dzieci palcem. Amy wspomina, że miała trudność, by to zrobić. Ciężko było pogodzić się z myślą, że maleństwa mają nie więcej niż 30 proc. szans na przeżycie.
Rok później już wiadomo, że wszystko skończyło się dobrze. Felix i Rhonin 9 marca świętowali pierwsze urodziny.
Sto lat, dzielne zuchy!