Odkąd ogłoszono wieść o ciąży Meghan Markle, media uważnie śledzą poczynania przyszłych rodziców, szukając przesłanek wskazujących na to, jakimi będą rodzicami.
O księżnej Meghan mówi się, że może mieć tendencję do bycia nadopiekuńczą. Jej naturalna skłonność, by raz po raz dotykać brzucha, gładzić go i eksponować, sugeruje, że dziecko będzie dla niej całym światem. Choć jest zdecydowanie za wcześnie, by to rozstrzygać, już pojawiły się obawy, czy będzie dopuszczać męża do opieki nad dzieckiem.
Obawy o tyle przedwczesne, co nieuzasadnione. I tak ekspertka od mowy ciała, Judi James, zinterpretowała ostatnie zachowanie księżnej i księcia Sussex w zupełnie inny sposób. Judi przeanalizowała zdjęcia i nagrania przedstawiające książęcą parę podczas piątkowych odwiedzin w teatrze Old Vic.
Tak się złożyło, że entuzjastycznym tłumie witającym Harry'ego i Meghan znalazła się też wycieczka przedszkolaków. Judi zwróciła uwagę zwłaszcza na reakcję przyszłego taty. Jej zdaniem w gronie dzieci Harry znalazł się w "swoim żywiole":
Najpierw to Meghan zachęciła go do interakcji z małymi dziećmi, sama wycofując się nieco i pozwalając mężowi zaprezentować swoje ojcowskie umiejętności - powiedziała ekspertka dziennikowi "The Sun". - Nachylający się nad dziećmi, wymachujący rękami, śmiejący się i gawędzący z dziećmi Harry wyraźnie był w swoim żywiole. (...) Zarówno Meghan jak i Harry sprawiali wrażenie nadzwyczaj zadowolonych ze spotkania z dziećmi, ale to Harry przejął dowodzenie, gdy tylko Meghan mu na to pozwoliła, okazując wysokie zaangażowanie, które prawdopodobnie będzie go kiedyś cechowało jako ojca.
Judi przewiduje, że książę Sussex odnajdzie się w roli rodzica lepiej niż jakikolwiek inny mężczyzna w jego rodzinie.
I tego mu życzymy!
