Tong Phuoc Phuc z Wietnamu w ciągu około 15 lat uratował życie ponad setki dzieci. Wszystko zaczęło się, kiedy jego żona zaszła w ciążę. Siedząc z nią w szpitalu, zauważył, że prawdopodobnie w jednym z pokoi dokonywano aborcji.
Tong, jak mówił, był przerażony faktem, że te istoty nie mają szans, aby przyjść na świat, ale wpadł na pomysł, żeby przynajmniej zapewnić im godny pochówek. Wykupił kawałek ziemi na szczycie góry o nazwie Hon Thom w mieście Nha Trang. Przez kilka następnych lat pochował około 10.000 dzieci. Stwierdził, że jego cmentarz powinien być przestrogą dla kobiet, które rozważają aborcję.
Przyjął też wiele narodzonych dzieci od kobiet, które nie chciały być matkami.
"Będę kontynuował tę pracę, po mój ostatni oddech. Mam nadzieję, że moje dzieci będą także pomagać ludziom, kiedy odejdę." - mówił
Niestety, jak się okazało około rok temu, dom który prowadził Tong, zyskał miano "okrutnego sierocińca". Podobno dzieci były bite i poniżane... Odkryto ciemne strony tej, wydawałoby się, niewiarygodnej dobroci.