Pierwsze zdanie mogłoby sugerować, że mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem zwyrodnialstwa i pastwienia się nad dzieckiem. Nic bardziej mylnego. Mama z Teofilowa w Łodzi zaniosła synka do zamrażarki i w ten sposób uratowała mu życie. A opowiedziała o tym mediom, by w przyszłości inne mamy też umiały ratować swoje dzieci.
Mały Ernest obudził się w nocy i zaczął strasznie kasłać. Czuwająca nad nim mama z przerażeniem odnotowała, że kaszel nie tylko nie słabnie, lecz wręcz się nasila, a dźwiękiem przypomina szczekanie psa. Dziecko zaczynało się dusić. Ojciec chłopca dzwonił po pogotowie, lecz w tej sytuacji nie było już szans na to, by zewnętrzna pomoc dotarła na czas..
Wtedy sobie coś przypomniałam - opowiedziała mama gazecie "Express Ilustrowany". - W mojej rodzinie był kiedyś podobny przypadek duszącego się dziecka i mąż mojej ciotki, lekarz, radził, żeby pooddychało zimnym powietrzem.
Niewiele myśląc, mama zaniosła dziecko do zamrażarki. Otworzyła ją i tak skierowała główkę chłopca, by pooddychał lodowatym powietrzem. Kaszel natychmiast zaczął słabnąć, a po chwili dziecko oddychało już swobodnie.
Gdy do domu wpadli sanitariusze, sytuacja była już opanowana.
A przecież ta historia mogła zakończyć się tragicznie. Dwuletni Ernest przeszedł atak kaszlu krtaniowego: obrzęk krtani mógł spowodować uduszenie.
Reakcja mamy była w tym przypadku bardzo dobra - powiedziała "Expressowi" lekarka Beata Szadkowska-Opasiak. - Zimne powietrze łagodzi obrzęk krtani. Wykorzystanie zamrażalnika było wprawdzie oryginalnym pomysłem, przyznaję, ale jeśli pomogło, to wspaniale.
Doktor twierdzi, że w wielu przypadkach wystarczyłoby inhalowanie dziecka przy otwartym oknie.
Warto wiedzieć! Prosimy, podajcie dalej!