Lalka Momo to przerażająca postać z wyłupiastymi oczami, szerokim uśmiechem i tułowiem ptaka. Prawdopodobnie stała się bohaterką coraz popularniejszej wśród dzieci gry, która przyczyniła się do samobójstwa kilku młodych osób.
O lalce zrobiło się głośno na początku sierpnia, gdy media obiegła informacja o samobójstwie 12-latki z Argentyny. Policjant z Buenos Aires ujawnił, że dziewczynka przed śmiercią zamieściła w internecie filmy, na których realizowała zadania z gry. Po dwóch miesiącach od uruchomienia gry, okazało się że ofiar jest więcej. Wciąż nie odkryto jej twórców.
Twórcą lalki Momo jest japoński lalkarz Midori Hayashi, który specjalizuje się w kreowaniu przerażających postaci. Jak podkreśla artysta, nawet nie zakładał, że lalka zostanie wykorzystana w niebezpiecznej grze.
Gra działa na aplikacji WhatsApp. Odzywa się do nas nieznany numer, który chce z nami nawiązać kontakt. Wybierane są głównie młode osoby, które interesowały się tematyką samobójstw.
W momencie zaakceptowania, Lalka Momo zachęca do wykonywania szokujących zadań. Są to między innymi: okaleczanie się, oglądanie horrorów. Gdy uczestnik gry nie chce wykonać powierzonych mu zadań, kierowane są w jego strony groźby (np. zabicie członków jego rodziny).
Popularność lalki Momo przekroczyła już granice Ameryki Południowej i Japonii. Dotarła już do Europy (między innymi do Francji i Niemiec). Aplikacja WhatsApp nie jest popularna w Polsce, co nie znaczy, że nasze dzieci nie będę jej ciekawe.
Uważniej obserwujmy nasze pociechy czy nie interesuje ich tematyka śmierci, czy mają przyjaciół i kontrolujmy czasu spędzony w sieci.
Pewnie większość z rodziców doskonale pamięta podobną sytuację, która miała miejsce w 2016 roku, gdy w Rosji wiele dzieci padło ofiarą gry "Niebieski wieloryb". Szokująca i niebezpieczna zabawa dotarła do granic naszego kraju. Wiązano z nią sprawę 15-latka z Gliwic, który na początku 2017 roku trafił do szpitala z głębokimi ranami ciętymi.