Jutro czyli nigdy? Przedszkolaki rozumieją czas INACZEJ niż dorośli!

Dziecko Środa, 20 lutego 2019
Udostępnij

Mamom i tatom często to się zdarza: gdy po pracy zawodowej wracają do domu, jest jeszcze tyle do zrobienia. Tymczasem nasz przedszkolak domaga się uwagi z  naszej strony. I być może czasu na zabawę, na wspólny spacer czy oglądanie filmu.

Potem - mówimy. - Jutro. W niedzielę, gdy będzie więcej czasu.

Otóż z czasem dla małego dziecka jest podstawowy problem, którego często nie rozumieją dorośli. Jak pisał Bruno Bettelheim, "dziecko nie jest w stanie objąć przyszłości, teraźniejszość nabiera dla niego wagi absolutnej". Innymi słowy, gdy odmawiamy dziecku zabawy tu i teraz, to tak jakbyśmy odmawiali jej w ogóle. Tym bardziej zrozumiałe jest uczucie rozczarowania, jakiego doświadcza maluszek. Słowo "jutro" w jego języku oznacza "nigdy".

Co w takim razie może zrobić zapracowany rodzic?

W idealnym świecie poradzilibyśmy Wam, żebyście rzucili wszystko i poświęcili czas dziecku, gdy jeszcze tego się domaga - bo gdy dorośnie, w naturalny sposób zacznie Was odpychać, aż w końcu wyfrunie z gniazda. Ponieważ jednak nasz świat jest nieidealny i pełen konkurujących obowiązków, tylko zachęcamy: poświęćmy dziecku tę jedną chwilę. Gdy domaga się uwagi czy zabawy, dajmy mu parę minut, nie więcej, lecz niech to będzie czas pełnej uwagi. To wyciszy jego niepokój, sprawi, że poczuje się ważne i wspierane.

Z biegiem lat dziecko zacznie rozumieć, że odłożenie przyjemności na później nie oznacza ostatecznej odmowy ze strony rodzica.

Źródło: pl.pinterest.com