W stwierdzeniu, że dzieciństwo ma przemożny wpływ na resztę życia, nie ma nic nowego. Jednak tezy zawarte w książce angielskiej psycholog Meg Arroll "Shrinkology" (co można by przetłumaczyć jako "Odchudzologia") zaliczylibyśmy do nowatorskich. Arroll, wespół z dietetyczną Louise Atkinson zajęła się m.in. osobami, które podejmują rozmaite diety, a i tak szybko wracają do nadwagi. Zdaniem autorek życiem tych ludzi rządziłyby prawdopodobnie nieuświadomione wspomnienia z dzieciństwa, wiążące słodycze z nagrodą lub formą pocieszenia proponowaną przez rodziców.
Jeśli we wczesnych latach nauczono nas, że ukojenie przynosi cukier lub tłuste jedzenie, będziemy po nie sięgać w tym samym celu w dorosłości - i to niezależnie od głodu czy gustów kulinarnych. Będziemy pocieszać się niezdrową żywnością z przekonaniem, że nam się to należy - bo to przekazali nam rodzice.
Wynikają z tego dwa ważne wnioski:
Po pierwsze, dla rodziców. Warto mieć świadomość, jakie konsekwencje może mieć pocieszanie i nagradzanie jedzeniem swoich dzieci.
Po drugie, dla dorosłych. Zdaniem Arroll zrozumienie, że w taki sposób jesteśmy warunkowani - przez nieuświadomione wspomnienia z dzieciństwa - daje dużą moc. Warto wiedzieć, że nauczyliśmy się uważać słodycze za nagrodę, a warzywa - za przykrą konieczność. Z taką wiedzą możemy świadomie nagradzać się inaczej niż jedząc.
Z otyłością można i warto walczyć - od dziecka.
Czym skorupka za młodu nasiąknie... Pocieszanie dziecka jedzeniem w przyszłości może mu zaszkodzić!